muzyka

Od autora

Legion Gromu jest to moje pierwsze takie przedsięwzięcie. Częstotliwość udostępniania nowych rozdziałów niestety ulegnie zmianie. Nowy rozdział będzie udostępniany co niedzielę. Postaram się to wam wynagrodzić poprzez powiększenie ich długości. Jestem bardzo ciekaw waszej opinii o moim opowiadaniu. Zachęcam do komentowania i życzę miłej Lektury ;)
trujan_PL

24 gru 2015

Rozdział IX

Rozdział IX
Wędrówka do Salzberg


Kiedy się obudziłem Serana już krzątała się po izbie pakując przydatne rzeczy.
  - Nareszcie się obudziłeś. - Powiedziała stając w nogach łóżka. Ręce oparła na biodrach. Jak mogłeś zasnąć ze mną w jednym łóżku. Nie wstyd ci?
  - Co? Przecież sama prosiłaś bym jeszcze został. - Byłem zmieszany.
  - Tak, ale nie o to mi chodziło. 
  - Przepraszam i wyrażaj się na przyszłość jaśniej, dobrze.
  - Niech ci będzie. - Odfuknęła wracając do pakowania. Czułem, że jej towarzystwo będzie na swój sposób irytujące i ekscytujące.
  - Ubierz się wygodnie, czeka nas szmat drogi. - Powiedziałem
  - Wiem o tym, a teraz wyjdź stąd. Chce się przebrać. - Wyjęła z kufra jakieś zawiniątko.
  - Dagi chodź - Nie słuchał mnie. Leżał dalej w kącie.
  - On może zostać. - Nie chciałem jej znowu podpaść więc zniknąłem za drzwiami pozostawiając tam wilka. Przy stole siedział już Mat, a Helen mieszała w kotle dużą chochlą. Mamrotała obelgi pod adresem Serany. 
  - O już wstałeś Imet. Zatem mogę obudzić tego bękarciego lenia. - Pan Galbery podniósł się i ruszył w stronę sypialni. Wyciągnął już rękę by chwycić za klamkę. Złapałem go za nadgarstek
  - Nie dotkniesz już Sery. Jedzie ze mną.
  - Co?! Jakim prawem? - wyrwał się i zaczął wrzeszczeć. - Niech tylko ta szpiczasto ucha pinda pojawi mi się na oczy!
  - Ostrzegam ostatni raz. - powiedziałem ze spokojem.  
  - Zawrzyj pysk pasterzyku! kim jesteś by mi grozić? - Zamachnął się na mnie. Bez problemu złapałem go za przedramię. 
  - Doigrałeś się tego. - Drugą ręką ująłem jego kubrak i trzasnąłem go czołem w nos. - Rozległo się chrupnięcie pękającej chrząstki. Puściłem go. Zatoczył się i upadł na podłogę trzymając się za nos. Jego żona podbiegła do niego płacząc. Drzwi do izby otworzyły się i wyszła Sera. Na nogi włożyła skórzane kozaki podchodzące pod kolana i  bordowe spodnie podtrzymywane przez ten sam pasek. Do uda była przywiązana rzemieniami pochwa z nożem. Spod kamizeli prześwitywała biała koszula. Z ramion zwisał zielony płaszcz. Za nią pojawił się wilk. Kiedy zobaczyła Mata zwijającego się z bólu uśmiech zagościł na jej twarzy.  
  - Dobrze ci tak staruchu. Żałuje tylko że to nie ja złamałam ci ten kinol. - Podała mi mój ekwipunek. i ruszyła do wyjścia, byłem z Dagim tuż za nią. Kiedy Byliśmy na wysokości furty głównej Galberowie pokazali się w progu domostwa i zaczęli do nas wrzeszczeć.
   - Ty niewdzięczna suko! - Przebijał się głos Helen
   - Jesteście oboje siebie warci! Obyście sczeźli w Salzbergim rynsztoku zadźgani przez jakiegoś zbira. - złorzeczył  Mat.
  - Poczekaj. - Powiedziałem ściągając łuk z ramienia i zakładając strzałę na cięciwę. Wycelowałem - Powtórzcie to, jeśli madzie odwagę! - Natychmiastowo zamarli z przerażenia. Schowałem strzałę do kołczanu zawieszonego przy pasie i przytroczyłem łuk do tobołu. Ruszyłem szlakiem. Miałem już serdecznie dość tego miejsca 
  - Czemu nie strzeliłeś? Miałeś ich jak na widelcu.
  - Nie jestem mordercą. Traktowali cię paskudnie, ale to nie powód by ich zabijać. Poza tym dostali za swoje. Będą teraz musieli sami pracować, a Mat do końca życia, kiedy będzie patrzył w swoje odbicie będzie przypominał sobie ten moment. - powiedziałem z obojętnością - Mam nadzieje, że nie będziesz żałować swojej decyzji i pamiętaj od teraz jesteś wolna i odpowiadasz tylko za siebie.
  - Mylisz się. - Spojrzałem na nią - Zgodziłeś się bym ci towarzyszyła i zamierzam tak uczynić. Zatem odpowiadamy za siebie nawzajem tak długo póki mnie nie odprawisz.
  - Niech ci będzie Sero. - Nie wiedziałem czy się cieszyć czy przeklinać moją decyzje. Drogę umilaliśmy rozmową. Opowiedziałem jej moją historię. Wydała jej się bardzo ciekawa i co chwile zadawała jakieś pytania o szczegóły. Zatrzymaliśmy się w końcu na popas. łąka przy trakcie nadawała się do tego idealnie.
  - Umiesz używać jakiejś broni Sero?
  - Nóż nie jest mi obcy. Podobno w elfiej krwi jest dar do łuku, a trochę tej krwi mam więc i może z łukiem sobie poradzę. - Uśmiechnęła się figlarnie bawiąc się ostrzem. 
  - Zaraz zobaczymy czy w tym co mówisz jest odrobina prawdy. Co powiesz na mały sparing? A potem zobaczymy jak ci idzie z łukiem.
  - Mi to pasuje, ale żeby nikomu nic się nie stało używajmy tego. Rzuciła mi kawałek patyka który wielkością odpowiadał przeciętnemu sztyletowi. Sama dzierżyła taki sam. Odpięła płaszcz i zawiesiła na gałęzi krzaka. Dagi przyglądał się nam uważnie. - Tylko się nie popłacz jeśli dostaniesz tęgie lanie. - Zaczęliśmy krążyć w okół siebie. 
 - Martw się lepiej o siebie. - Runąłem na nią. Wyprowadziłem proste cięcie. Była szybka, z łatwością uniknęła mojego ciosu. 
- Teraz moja kolej. - Prowizoryczne ostrze trzymała inaczej niż ja. Miała zaciśniętą pięść. Na jednym końcu drewienka spoczywał kciuk, a reszta wychodziła spod małego palca. Spróbowała wykonać odgórne dźgnięcie. Sparowałem atak przedramieniem blokując jej ruch chwytając za ramie. Przyłożyłem badyl do jej gardła
  - Wygrałem. - uśmiechnąłem się puszczając ją.
  - Gdzie nauczyłeś się posługiwać tak nożem ? - fuknęła z irytacją.
  - Ostatnie dni u Borcha poświęciłem na naukę walki, a nie zielarstwa. - odpowiedziałem podając Seranie łuk i strzały.
  - Oszukałeś mnie! nie wspomniałeś o tym kiedy mówiłeś o wizycie u leśniczego. - Zacisnęła usta i zmarszczyła brwi. Wyglądał całkiem uroczo kiedy się złościła. 
  - Nigdy nie wiesz z kim przyjdzie ci walczyć. Postanowiłem przemilczeć te kilka faktów by przekazać ci najważniejszą lekcje, którą dostałem od życia i którą dopiero Borch mi wyjaśnił.
  - Już rozumiem, ale dalej się na ciebie gniewam. - Jej twarz wróciła do normalnego wyrazu. - To daj mi ten łuk i przekaż od razu jakieś lekcje, które dostałeś od twojego przyjaciela. - Powiedziałem wszystko co wiedziałem o łucznictwie. Wyznaczyłem jej cel. Tylko jedna na dziesięć strzał chybiła. Stałem jak wryty. W mojej pierwszej próbie trafiłem tylko dwa razy. 
  - Ty to widzisz? - Cieszyła się jak małe dziecko.
  - Miałaś racje z tą krwią elfów. Łuk jest twój, będzie tobie lepiej służył niż mi. - Nie było mi łatwo to powiedzieć.
  - Naprawdę? Dziękuje! - Uścisnęła mnie mocno i dała buziaka. Nie spodziewałem się tego. Odskoczyła nagle jakby parzona ogniem. Zarumieniliśmy się oboje. - Jeszcze raz dziękuję.
  - Nie ma za co. - Odpowiedziałem drapiąc się po głowie.
  - Zaczyna się ściemniać Imet. Przydało by się przygotować obozowisko. Zajmij się ogniskiem, a ja przygotuje miejsca do spania. - Ogień płonął już po kilku minutach. 
  - Co ty tam tak długo grzebiesz w tym bagażu? - zapytałem podchodząc do Sery
  - Jestem pewno, że gdzieś to spakowałam. Rozłóż to przy ogniu. - Podała mi dwa grube wełniane koce podróżne. Obok siebie rozłożyła resztę pakunków. Małą drewnianą szkatułkę, Dwie drewniane miski wraz z kompletami sztućców, cztery komplety ubrań w tym jeden męski. - Przy okazji masz tu ubranie na zmianę. Nie ma go tu musiałam spakować go u ciebie.
  - Dziewczyno ileś ty tego zabrała? i co zapakowałaś w mojej torbie. - ledwo co trzymałem nerwy na wodzy.
  - Zapakowałam tylko przydatne drobiazgi. u siebie w torbie masz kilka denarów i tak marnowały się u Galberów. Oprócz tego  kostkę mydła, powiększone zapasy ziół i pożywienia. Oraz to czego szukam czyli kociołek. - Pokręciłem głową.
  - To by tłumaczyło dlaczego moja torba była cięższa. Po jaką cholerę tyle tego brałaś.
  - Tyle? było by więcej ale brakło już miejsca. - Poddałem się. Usiadłem przy ognisku. Dagi położył się obok mnie i przekrzywił swój łeb. Serana ustawiła kociołek i ugotowała całkiem dobry gulasz. Położyliśmy się spać. Nazajutrz zjedliśmy odgrzewane resztki. i powtórzyliśmy sparing przed wyruszeniem.
  - Dzisiaj tak łatwo ci nie pójdzie. - W jej oczach pojawił się błysk.
  - Nie rzucaj słów na wiatr. - Zaatakowała jako pierwsza podbiegła lekko z boku. wyprowadziła cięcie na odlew. Nawet nie musiałem robić uniku. Wykorzystałem jednak okazje i podłożyłem jej nogę. Wywróciła się. Podszedłem do niej gotowy od odskoku w razie jakby czegoś próbowała. Kiedy byłem w zasięgu czterech łokci Odwróciła się nagle i cisnęła mi garść piachu prost w twarz. Odskoczyłem, ale to nic nie pomogło. Zacząłem przecierać podrażnione oczy, kiedy mnie podcięła. Upadłem i zgubiłem gdzieś mój kijek. Usiadła mi na plecach i udała, że podrzyna gardło. Pomogła mi wstać i podała bukłak z wodą. nalałem trochę wody na dłonie i przemyłem twarz
  - I jak? -zapytała z nie ukrywaną satysfakcją.
  - Szybko się uczysz. To zagranie z piachem było całkiem pomysłowe. Nie możesz mierzyć się ze mną na siłę ani technikę, więc uciekłaś się do brudnych zagrań. Gratulacje. - Moja duma ucierpiała, ale nie mogłem tego okazać. Zwinęliśmy obóz i ruszyliśmy do miasta. Podczas drogi Serana opowiadała o sobie. Pasek który zawsze nosiła był jedyną pamiątką po jej matce. Misterny wzór na nim był klanowymi symbolami. Jej życie nie było łatwe. Nie miała żadnych przyjaciół ani znajomych. Nawet parobkowie z niej szydzili w czasach świetności rodu Galberyh i ich folwarku. 
  - Skoro było ci tak źle z Galberami dlaczego nie odeszłaś prędzej? - Byłem tego bardzo ciekaw.
  - Bałam się, że sama sobie nie poradzę. - Spuściła głowę i ściszyła głos. - Z twoim pojawieniem  obudziła się we mnie stłumione nadzieje. Nie byłam przekonana czy nie jesteś taki jak ci zadufani szlachcie. Rozwiałeś jednak moje obawy i czułam, że to moja jedyna szansa. Nie zawiodłeś mnie - Nie było jej łatwo tego powiedzieć. Objąłem ją ramieniem. 
  - Dziękuje, że mi to powiedziałaś. Mam jeszcze jedno pytanie.
Zamierzam dołączyć do legionu. A czego ty chcesz?
  - Tak jak mówiłam, dopóki mnie nie odprawisz będę ci towarzyszyć. Nieważne co postanowisz i gdzie się udasz. - Wyślizgnęła się z pod mojego ramienia.
  - Dobrze, ale wiedz, że jeśli będziesz chciała mnie opuścić to otwarcie powiedz. Nie chcę cię na siłę ciągać ze sobą. - Na horyzoncie zaczęły majaczyć miejskie zabudowania. - Zbliżamy się już do Salzberg.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz