muzyka

Od autora

Legion Gromu jest to moje pierwsze takie przedsięwzięcie. Częstotliwość udostępniania nowych rozdziałów niestety ulegnie zmianie. Nowy rozdział będzie udostępniany co niedzielę. Postaram się to wam wynagrodzić poprzez powiększenie ich długości. Jestem bardzo ciekaw waszej opinii o moim opowiadaniu. Zachęcam do komentowania i życzę miłej Lektury ;)
trujan_PL

18 gru 2015

Rozdział VI

Rozdział VI
Szlak wśród drzew

Droga była przyjemna. Było gorąco ale drzewa dawały miły cień.
Oglądałem się po okolicy wypatrując jakiś tropów lub roślin które znałem. Bark praktycznie przestał już mnie boleć. Przysłużyły się do tego okłady z pasty z kilku bardzo rzadkich ziół których nie było mi dane poznać. Borch znał się na wykorzystywaniu darów natury. Po dwunastu godzinach marszu zacząłem czuć zmęczenie.
Znalazłem polanę idealną do przenocowania. Torbę z zapasami powiesiłem na gałęzi poza zasięgiem lokalnych zwierząt. Nazbierałem chrustu i ułożyłem stertę pod ognisko.
  - Jest jeszcze kilka godzin do zmierzchu, można by spróbować upolować jakieś mięsko. - pomyślałem. Wyposażony tylko w łuk kilka strzał i nóż ruszyłem poszukać zwierzyny. Od razu przypomniała mi się lekcja leśniczego. 
  -Stąpaj ostrożnie, patrz pod nogi i unikaj gałązek. Jeden nieostrożny krok i trzask pękającego drewna spłoszy ci zdobycz.-
Drugą przestrogą było znaczenie drogi poprzez nacinanie kory albo łamanie młodych gałązek. - Nawet jeśli uda ci się coś upolować co z tego jeśli nie będziesz w stanie odnaleźć obozowiska. - Stosowałem się do jego nauk. Przed każdym krokiem spoglądałem pod stopy i co sto kroków zostawiałem znacznik.
Szukałem śladów zwierzyny i nasłuchiwałem. Nagle żałosny skowyt przeszył powietrze. Ruszyłem w stronę z której dochodził.
Po niecałych pięciu minutach ujrzałem małego wilka którego przednia łapa była przygnieciona przez pień który musiał stoczyć się z sterty pozostawionej tu kiedyś przez drwali. Odłożyłem łuk i podszedłem do zwierzęcia. Gdy tylko mnie zauważył zaczął powarkiwać.
  -Hej spokojnie mały - powiedziałem łagodnym tonem - chce ci pomóc. - Przyjrzałem się jemu dokładniej. Jego futro było brązowe. Ciemniejsze od grzbietu a jaśniejsze od  podbrzusza. Zielonkawe oczy były pełne lęku, ujrzałem jednak w nich błysk zrozumienia. Jedno ucho miał klapnięte a drugie które było sterczące było leciutko wyszczerbione.Nadawały one trochę komizmu jego wyglądowi. Przestał warczeć.-Jak ty się w to wplątałeś?-zapytałem przymierzając się do uniesienia kłody. Przekrzywił tylko łeb. Kłoda była za ciężka by ją podnieść.-Nie dam rady- wysapałem po kilku minutach siłowania się.
   - Muszę coś wymyślić. Co by zrobił Borch na moim miejscu? -  Spojrzałem na solidną gałąź leżącą wśród liści i doznałem olśnienia. Chwyciłem za nóż i zaostrzyłem jej koniec, który następnie wepchnąłem pod nieszczęśliwy pniak.-Oby się tylko nie złamał. -Pomyślałem napierając całym ciężarem na przeciwny koniec.- Dźwignia zadziałała, gałąź wytrzymała a kloc drewna ustąpił uwalniając wilczka.
  - Uf, udało się. Ten drąg jest całkiem wytrzymały, ciekawe z jakiego drzewa pochodzi, a mniejsza z tym, zachowam ją. - Wilk kulejąc lekko podszedł do mnie merdając ogonem. uklęknąłem wyciągając lekko dłoń przed siebie. Zwierz podszedł ostrożnie i ją obwąchał a następnie przytknął do niej swój kudłaty łeb. Poczułem że zyskałem towarzysza podróży.
  - Masz ochotę mi towarzyszyć? - zapytałem z uśmiechem. - Przekrzywił łeb i wydał z siebie cichy pomruk. - Uznam to jako zgodę. Jeśli masz ze mną zostać muszę cię jakoś nazwać. Hm... co powiesz na Haur? - Zawarczał nisko. - Nie podoba ci się, to może Dagi? - Zamerdał ogonem i znów przekrzywił swoją głowę. - Skoro jesteś zadowolony ze swojego imienia to Dagi w drogę do obozu, a na miejscu przyjrzę się twojej łapie. Zarzuciłem łuk na ramie, kostur ująłem w dłoń i z towarzyszem u boku ruszyłem z powrotem. Ślady które zostawiałem były bardzo pomocne. Bez problemu odnalazłem drogę którą wcześniej szedłem. Zaczęło się ściemniać więc rozpaliłem wcześniej przygotowaną stertę gałązek. Hubka i krzesiwo były istnym błogosławieństwem. Ogień trzaskał wesoło już po zaledwie trzech minutach. Przyszła kolej by sprawdzić co z łapą wilka. Zbliżyłem się do niego powoli.
  - Pozwolisz że zobaczę twoją łapę? Mam nadzieję, że mnie nie ugryziesz mały. -powiedziałem najspokojniej jak tylko potrafiłem. Leżał dalej nieruchomo i patrzył na mnie tak jakby doskonale mnie rozumiał. Powoli dotknąłem jego łapy, nie zareagował gwałtownie, ucieszyło mnie to. Przesunąłem dłoń wyżej kiedy zbliżyłem się do miejsca w którym kończyna mogła doznać największe uszkodzenia zapiszczał tylko lekko. Dokładnie obmacałem tą okolice. Kość była cała, na całe szczęście.
  - Miałeś szczęście Dagi, ale i tak chyba znajdę sposób by ci pomóc chłopie. -Pogładziłem go po głowie i ruszyłem do mojego pakunku. Wydobyłem z niego trochę niecerpu i kilka kawałków suszonej sarniny. Pęd zioła owinąłem wokół paska mięsa i podałem go zwierzakowi. Zjadł bardzo łapczywie. - Byłeś chyba strasznie głody. -podałem mu jeszcze trzy plastry a pozostałe dwa, które zostały mi w ręce zjadłem sam. Zagryzłem je czerstwym plackiem zbożowym i ułożyłem się spać. Dagi podszedł do mnie, położył swój łeb na moich nogach. - Szybko się do mnie przekonałeś co? -
Sen przyszedł szybko. Znalazłem się pośród lasu otulonego czernią nocy, a na przeciw mnie stała kobieca postać ubrana w cienką, zwiewną szatę o kolorze śniegu. Blade światło, które biło za jej pleców przenikało ubranie podkreślając kształtne ciało.
  - Witaj Imet. - Śpiewny głos dotarł do moich uszu. - Nazywają mnie widzącą i chce ci pomóc w odnalezieniu twojego przeznaczenia. Udaj się do Salzberg, tam w ogniu odnajdziesz swój los. - Blask zaczął bladnąc a postać zlewać się w ciemności.
  -Poczekaj co jest moim przeznaczeniem?-zapytałem zmieszanym głosem?   
  - Wilk którego dziś odnalazłeś jest wyjątkowy pamiętaj o tym i ufaj jego zmysłom.
  - To nie jest odpowiedź na moje pytanie-zdążyłem powiedzieć zanim pogrążyłem się w nicości.     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz